Tak jakby ścieżka.

No, żeby wejść i wyjść z lasu TRZEBA przejść przez ścieżkę. Czy jest tu coś niebezpiecznego? Zobaczcie sami.

Abel wbiegł na ścieżkę, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że nawet nie założył kurtki. Oraz, że musi bratu oddać szalik. Wzruszył ramionami i spojrzał do tyłu, by zobaczyć czy nie zgubił Rosji.

Wyszedł za Kazachstanem. Zauważywszy, że się odwrócił, uśmiechnął się do niego. Przyspieszył kroku, by znaleźć się tuż koło niego.

Zdjął szal, po czym stanął na palcach, żeby, jakimś cudem, owinąć nim szyję brata. Uśmiechnął się delikatnie.
- Na Tobie lepiej leży. To dokąd teraz?

Skrzywił się i zdjął swój szalik, po czym znów owinął nim szyję braciszka.
-Ale nie chcę, żeby było ci zimno. A nawet kurtki nie wziąłeś... -zauważył, po czym zdjął swój płaszcz i zarzucił go Ablowi na ramiona- A gdzie chcesz iść?

- Ale mi nie jest zimno... - Stwierdził i oddał bratu płaszcz. - Wystarczy mi szal... Dziękuję... - Uśmiechnął się. - Chcę do jaskini.

Spojrzał na niego podejrzliwie. Nachylił się, by spojrzeć bartu w oczy.
-Ale jak będzie ci zimno to mi powiesz, da? -zapytał, nawet na moment nie spuszczając wzroku z Kazachstanu. Lekko uśmiechnął się- W takim razie, chodźmy do jaskini.

- Dobzie, dobzie. Powiem. - Zrobił niewinną minkę i zachichotał. Złapał go za rękę, po czym pociągnął przed siebie. Gdy weszli w głąb lasu, skierował się do jaskini.
( La piszemy w jaskini~ )